Wart, wart. Takiego Bergmana uwielbiam. Okrutnego i zimnego prowadzącego dogłębną analizę swoich bohaterów. W jego pierwszym wielkim obrazie wszyscy upokarzają się nawzajem - szydzą z siebie z pewną zimną rozkoszą mimo marzeń o lepszym życiu i własnie te marzenia jak np. w przypadku Anne staną się przyczyną kolejnego upodlenia. Bergman pozostawia swoich bohaterów bez wyjścia a uczynienie cyrkowców bohaterami filmu powoduje że film jest w dziwny sposób jeszcze bardziej poruszający. Żelazna pozycja w filmografii Szweda. 9/10.