Nie udzielam się w ogólej ale tym razem musiałam. Dialog, a może raczej dwa odrębne monologi, w samochodzie tak mną poruszył, że aż słów mi brakuje. Sposób w jaki opisują siebie i swoje związku po poprzednim spotkaniu rozdzierają na kawałeczki. Takie wyładowanie wszystkich dziewięcioletnich emocji jakie nagromadziły się po nieodbytym spotkaniu. Nie umiem tego dobrze ująć. Oboje wiedzą, że coś stracili. I nie chodzi tutaj o siebie nawzajem tylko o siebie samych. Dosłownie aż sama poczułam to co oni oboje.
Tak jest, jedna z najlepszych scen... ale czy w tym filmie w ogóle można mówić o podziale na sceny? jak dla mnie są dwie - ta w księgarni, a reszta filmu przypomina sama w sobie jedną scenę, gdzie mamy tych samych bohaterów, te same motywacje, te same emocje, te same rozmowy., te same słowa... jedynie lokacje się zmieniają. Uwielbiam takie kino od czasów ,,Przed wschodem..."