- Za pieska 30 zł.
- Wykluczone!
- 15 razem z kotem i gramofonem.
- Nie.
- To niech będzie 5.
- Ale bez kota i gramofonu.
- Bez kota i gramofonu 7.
- Dobrze, że pan przyszedł. Właśnie takie coś jak pan jest mi dziś potrzebne, takie ni to ni owo… Pierwszy raz mam wrażenie, że jestem tu dla przyjemności… Kim pan właściwie jest?
- Ba… Sam chciałbym to wiedzieć…
- Tak pan mówi czasem jak poeta – bez sensu, ale ładnie!
Rewelacyjne :-)))
To też jest cudne:
- Ćwiarteczkę bimbru i coś na zakąskę. (Kelner: - Zrobi się.). Ma pan pieniądze, bo ja nie?
- No… Coś pięćset albo sześćset złotych…
- Starczy. Będzie mi pan stawiał, odpłacę panu dobrym słowem.
Pozdrawiam
Niech pan wychodzi ostrożnie, po cichutku, bo inaczej by przyszli i wszystko zabrali ! Kto? ONI!
Miłość Pani Moniko jest pożądaniem fizycznym, ale te rzeczy z duszą przychodzą później. Albo nigdy. .... Lidka! Nie ma Lidki, jest Genowefa!!!
Dawno temu czytałam książkę Dygata- byłam nią zachwycona. Dziś po raz pierwszy obejrzałam film- zachwyt nie mniejszy. Ciekawe, kiedy była premiera w TV polskiej? niemożliwe, że w 1957 roku pozwolono pokazać taki film...
Paweł: Pozwoli Pani, że się przedstawię... (zamawia koniak)
Lidka: Nie! I koniaku też nie chcę. (po chwili) Napiję się czystej wódki i sama zapłacę.
Oraz:
Nie wypada być niegrzeczną wobec mężczyzny, z którym spędza się noc.
-Tylko niech się pan we mnie nie zakocha.
-Za dużo pani mówi i marnuje się pani.
Czytam recenzje i jakbym oglądał zupełnie inny film niż wyżej podpisani. Świetne dialogi ? Sztuczne, wydumane i pretensjonalne. Nieznośne irytujące. Ktoś może powiedzieć, że to literatura. No, tak tylko w porównaniu z Wacławem Potockim to dialogi Dygata wypadają naprawdę słabiutko. Ten pierwszy to Mistrz o trzy półki wyżej w posługiwaniu się słowem.