W pewnym momencie Elisabeth znajduje w książce zdjęcie z likwidacji getta (najbardziej charakterystyczne zresztą), z małym chłopcem z podniesionymi rękoma na pierwszym planie. Zdjęcie jest następnie analizowane kawałek po kawałku. Czy ktoś może mi wyjaśnić znaczenie tego zabiegu? Mam kilka teorii, ale wydają mi się okropnie naciągane, więc byłabym wdzięczna.
Wydaje mi sie, ze dziecko ze zdjecia z getta to jej dziecko, ktore tam wlasnie zmarlo, dlatego na poczatku (w szpitalu) podarla zdjecie chlopca. Moze chciala o nim zapomniec, o pobycie w gettcie rowniez, bo przypominalo jej syna.
A może to owe getto też jak większosć rzeczy w tym filmie jest symbolem. Nie umiała zaakceptować swojego dziecka i zdjęcie ukazywało jego cierpienie, lub to jak w jej oczach go potraktowała., albo też jej cierpienie. To juz kwestia interpretacji.
nie zmieniając tematu, chciałem zapytać o tą kamienną głowę na końcu filmu. ( kamienną w dosłownym znaczeniu) też symbol cierpienia?
Nie, myślę, że to trochę naciągana interpretacja, zwłaszcza w przypadku Bergmana. Natomiast podobnie jak KonKreT_KozaQ sądzę, że to może być wyraz sytuacji dziecka, bo analogii między sytuacją syna Elisabeth i chłopca z getta można kilka znaleźć. Co do kamiennej twarzy - ciężko mi powiedzieć, bo film oglądałam mniej więcej pod koniec lutego, a takie rzeczy ulatują, ale następnym razem zwrócę uwagę:)
A ja myślę, że to o coś innego chodzi. Elisabeth poszukiwała szczerości, podczas gdy wszystko było tylko maską.
Tymczasem sytuacja ludzi ze zdjęcia - oko w oko ze śmiercią - nie zostawia miejsca na grę. Śmierć zawsze jest samotna. Nawet, gdy jednocześnie ginie wielu ludzi, śmierć jest niekolektywna. Nie ma możliwości, żeby odejść razem z towarzyszami. Nie ma więc miejsca na role i maski. Jest absolutna szczerość - tylko człowiek, który umiera i jego emocje - w końcu niewystudiowane.
"Więc to jest prawda" - być może to właśnie myśli Elisabeth, gdy patrzy w oczy ludziom ze zdjęcia.
Tak czy inaczej, śmierć nas czeka - dlatego właśnie nie do końca rozumiem bunt Elisabeth.
Wszystko, co ludzie stworzyli, służy zapomnieniu o śmierci i odwleczeniu śmierci.
Kultura i natura... Czymkolwiek by nie były, natura jest szczera, a kultura to "mistyfikacja". Natura to nagość, a natura to kostium. Natura jest prymitywna, brudna, okrutna, ale kulturowy kostium też uwiera, bo w środku jesteśmy źli. Wewnętrznie nie dorastamy do ról kochających matek, dobrych ojców itd. Nie jesteśmy dobrzy - i już. Zimni, bezwględni, obojętni, mali.