No miejsca nowe postacie i problemy. Chętnie zobaczyłbym Tokio, Pekin moze nawet polski akcent warszawa albo kraków
Jakiego niesmaku? Nawet jeśli "dwójeczka" okazałaby się kiepska, to czy zepsuje Ci to obraz "jedynki"? Nie sądzę...
No to niech będzie. Wtedy powiesz: "Jedynka była super, a dwójka to już kaszana". I tyle. Kiepski sequel nie wpływa na odbiór oryginału, dlatego nigdy nie mam nic przeciwko powstawaniu sequeli. Fakt, że rzadko się zdarza, żeby dorównał pierwowzorowi, ale co to szkodzi, najwyżej będzie kiepski...
A z tym niewpływaniem to akurat różnie bywa. Tarantino zrobił kiedyś listę 20 najlepszych filmów od 1992 (premiera Wściekłych psów). Lista była ułożona chaotycznie, za wyjątkiem wskazania najlepszego filmu (Battle Royale, 2000). Zatrzymał się przy Matriksie (1999) i powiedział, że ten film miał szansę być numerem 2, gdyby nie sequele. Więc nie możesz mówić, że sequel nie wpływa na odbiór oryginału, skoro u Tarantino wpłynął.
Wpływa na zasadzie, że nie można powiedzieć o "Matriksie", że to film w czołówce kinematografii danego gatunku, gdyż wpływ serii stał się za silny. Kontynuacje zepsuły mu należne miejsce w historii. Więc nie można powiedzieć tak jak FILioza, że nie szkodzą. Jest to próba wyjątkowego podejście i zdystansowania się, która się nie powiedzie. Nie ma sensu.