Ktoś już napisał na tym forum (nie potrafię teraz znaleźć) że film jest dla tych, którzy przeczytali książkę. Tylko wówczas na bieżąco i nieco nieświadomie uzupełniasz wątki widziane na ekranie wiedzą z książki. Ja czytałem - byłem zachwycony filmem, moja żona nie i się straaasznie wynudziła.
Też mi się tak wydaje, że dopowiadasz sobie to czego nie pokazali, ale niestety nie jest to zaletą filmu, bo dla osób które nie znają książek fabuła i postacie mogą być niezrozumiałe, nudne i za proste.
Albo po prostu są to widzowie, którzy nie rozumieją w kinie tego, że coś może nie być im wyłożone na ławę i nie rozumieją wartości niedopowiedzenia. Myślę że niestety takich widzów jest wielu.
Ach! Czyli tych niedopowiedzeń, które umieścił w książce Herbert było zbyt mało!?
I Villeneuve postanowił podnieść wartość niedopowiadając to co Herbert wyłożył kawa na ławę? Genialne!
A mnie się wydaje, że dopowiadacie sobie coś za innych, bo jako ktoś, kto z Franka Herberta nie przeczytał ani linijki, nie miałem najmniejszego problemu z rozumieniem co, jak i dlaczego się dzieje. I nie było to ani nudne, ani za proste - wręcz przeciwnie. Cały scenariusz i dialogi są tak skonstruowane, że wszystkie zasady tego universum są zrozumiałe także dla laika (poza jedną kwestią, znaną mi wcześniej z ogólnych omówień: dlaczego w tym świecie nie ma myślących maszyn).
A co tu jest do rozumienia (to ogólnie prosta historia) problem w tym, że nie czytając książki coś wiesz ale niewiele bo nic nie wiesz o Gildii Międzyplanetarnej (a to podstawa) o brutalności świata wykreowanego przez Herberta, truciznach itd. Tragiczny jest też aktor (to chyba za duże słowo) grający Paula ludziom się podoba ale on gra postać z filmów marvela albo dc a taki główny bohater nigdy nie był!!!
Mogą byc? Raczej są na pewno, niezrozumiałe i glupie wrecz. Chyba nigdy takiego syfu nie ogladalem...
Czy w książce było wytłumaczone dlaczego zdecydowana większość zamiast używać broni palnej lub blasterków rodem z Gwiezdnych Wojen, walczyła na miecze i sztylety? Ja rozumiem, że bohaterowie mieli tarcze ale jednak przy takiej technologii strasznie mi się to nie podobało.
A dlaczego w ciągu historii odeszło się zupełnie od pancerzy? Ponieważ broń palna uczyniła je nieefektywnymi. Dopiero od niedawna istnieją efektywne pancerze kuloodporne, które da się nosić.
Więc podobnie z polami siłowymi, oprócz specjalnie zwalniających pocisków(które mają wadę, że można je łatwo zneutralizować) i techniki przechodzenia przez tarczę bronią białą sprawiają, że jest się w pełni chronionym. Oczywiście to nie do końca "kuloodporne" wytłumaczenie i pewnie już dawno wymyślono pomysły na coś, co by tarcze również neutralizowało.
Można się jeszcze ratować wytłumaczeniem kulturowym, że w świecie Diuny powstała tradycja walki wręcz wymuszona tarczami i oparta na pewnych filozoficzno-religijnych podstawach i nawet jeśli istnieje jakiejś zmyślne obejście ochrony tarczą, to być może łamie jakieś tabu albo w ogóle się nie mieści ludziom w głowach, żeby go użyć.
No a na sam koniec zostaje po prostu konwencja, walka wręcz doskonale pozwala pokazać bohaterów w śmiertelnym starciu, krystalizuje ich postawy w sytuacji bez wyjścia itd. Albo po prostu - Star Wars ma miecze świetlne(a także wibroostrza itd.) i blastery, Diuna ma tarcze i noże. Oczywiście Star Warsy się zainspirowały... dość poważnie.
Tak w książce jest to wytłumaczone, jak również wiele innych rzeczy,np brak robotów AI, czy komputerów, których zabrakło w filmie. Twoje pytanie potwierdza tylko, że wersja DV zawozi, jeśli chodzi o przedstawienie realiów i mechanizmów rządzących światem opisanym przez Herberta. Jest to w mojej ocenie bardzo duży minus filmu i choć trudno mi to przyznać to Lynch zrobił to lepiej, z zastrzeżeniem, że wersji z 1984 nie trawię.
Ale brak SI jest jedyną ważną kwestią w filmie, która nie została wyjaśniona. Wszystkie inne realia tego świata są nazwane i raczej nie sprawiają problemu dla (uważnego) widza niezaznajomionego z książkami.
Jedno z przykazań w świecie przestawionym: "Nie będziesz tworzył maszyn na obraz i podobieństwo umysłu ludzkiego" a laserów brak bo w kontakcie z tarczami dochodzi do fuzji atomowej
A ja czytałem.Swojej kobiecie w 10 minut wytłumaczyłem o co w tym świecie chodzi i od czego się zacznie i się jej podobało ;) Nie wiem czy wpływu na to nie miała wcześniejsza znajomość filmów reżysera, bo styl jest specyficzny. Nie każdemu podchodzi. Pozdrawiam
Mylisz się. Ja książki nie czytałem, a filmem również jestem zachwycony. Wg mnie to jeden z najlepszych filmów si-fi ostatnich lat
To co mnie denerwuje w filmach i książkach sc-fi to skupienie się wyłącznie na postępie technologicznym i brak refleksji ze tak duży postęp wymusi tez zmiany kulturowe i polityczne. Społeczeństwo w erze podróży międzygwiezdnych będzie musiało być bardzo progresywne, empatyczne, demokratyczne, tolerancyjne, nie zadające sobie bólu , dalekie od przesądów i religijności itp. Tymczasem tu mamy pokazane struktury społeczne rodem ze starożytności , Ew. Wczesnego średniowiecza. Klanowa , plemienna organizacja państwa, te walczące ze sobą rody , spartańskie wychowanie młodzieży (np test ze jeśli nie jesteś dość twardy to cie zabijemy) zupełnie nie pasuje do odległej przyszłości !!!!!!
Czyżbyś przybywał z odległej przyszłości, że wiesz, że nie pasuje? :)
Wyobraź sobie, że jednak w dalekiej przyszłości po osiągnięciu niezwykle wysokiego poziomu robotyki, SI, itp., dochodzi do absolutnej rewolucji, w wyniku której zostaje ustalony nowy porządek, w którym odrzucony zostaje jakikolwiek rozwój technologii mających zastępować w czymś ludzi. To jest jeden z tych pomysłów Herberta(który w połączeniu z innymi motywami), który stanowi o powodzeniu Diuny, bo jest przeciw nie tyle dotychczasowemu futuryzmowi w sci-fi, co stoi w sprzeczności z ideą postępu cywilizacyjnego zachodniego świata(co się wpisywało w kontrkulturę tamtych lat)
Jestem w połowie książki Diuna. Wiem, że film to nie jest cała książka.
Czy ktos może mi odpisać do którego mniej więcej akcja w filmie dzieje się w książce?
Mam 60% przeczytane. Jeszcze mam czytać, czy już mogę iść do kina?
Bo chcę doczytać do momentu kiedy się kończy film.
Nie czytałem, a ten film jest świetny. Oglądałem poprzednią wersję i też ją lubię mimo wszystko. Sci-fi nie jest dla każdego, a szczególnie Panie mogą się wynudzić. Zaraz ktoś powie blablabla feminizm blabla, tak takie filmy o wiele częściej i o wiele bardziej trafiają do facetów.
zaraz tam feminizm, było go dużo mniej niż w książce, nawet dużo mniej pompatyczności / schematyczności w budowie scen - tu oceniam fim wyżej niż książkę, która może wygrywać opisem bohaterów i nieco filozofią, choć film ciekawie wplata wizje (a tak naprawdę filozofię)
Może i częściej trafiają do facetów, ale ja na ten film czekałam 25 lat :) od kiedy mama namówiła mnie na lekturę Diuny :) W mojej rodzinie to kobiety są sci -fi. A kinie byłam z siostrą i bratową :):) Wszystkie trzy jesteśmy oczarowane.
Nie czytałam, nie widziałam wersji Lyncha. Podobało mi się. Ps mam 2 letnie dziecko i jestem w ciąży - nie zasnęłam. Dla mnie dobry na początek jakiejś serii, niekoniecznie jako stand alone. Dobrze mi przedstawił świat, rozlokował postacie i nakreślił ich motywy. Wystarczy żeby się dobrze bawić.
Chyba nie było jeszcze filmu będącego adaptacją, który nie spotkałby się z takimi zarzutami. Nie czytałem książki, (tak, wiem - wstyd) grałem tylko w grę, dune 2 w latach '90) i spokojnie za wszystkim nadążałem, wszystko było zrozumiałe, wręcz tłumaczone z uporem. Zawsze jednak czytelnicy podnoszą zarzut, że to nie tak i to paszkwil bo oni sobie inaczej wyobrażali.
Tzn ze Twoja żona nie czuje bluesa. Ja nie czytałem i dałem pierwsze 10 na fweb od lat (nawet jak ciut na wyrost)
Tak jak inni już pisali, prawdopodobnie Pańska żona po prostu nie lubi takich klimatów. Ja nie czytałam Diuny przed seansem, nawet w ogóle nie znałam tego uniwersum, a z kina wyszłam tak zachwycona, że od razu kupiłam wszystkie książki i z wielką przyjemnością zatopiłam się w lekturze. A także pierwszy raz w życiu miałabym ochotę iść drugi raz do kina na ten sam film.
A ja poległem po pierwszym tomie z dekadę temu. Wstyd mi było bo uwielbiam s-f a tu taki klasyk... No ale nie podeszła mi no.
Film bardzo mi się podobał. Niewiele jest dobrego s-f ostatnimi czasy zwłaszcza tego kina AAA. Więc może jednak wrócę do książek. Tylko po co wtedy czekać na filmy jak będzie się znało fabułę :/
Po "Grę o tron" np. sięgnę bo HBO potem ponoć już odjechało od pierwowzoru, a ostatnio sezon miał tak złą passę że nawet go nie oglądałem :)
Potwierdzam. Film tak szybko leci po wydarzeniach, nazwach i nazwiskach, że ciężko połapać o co chodzi i kto jest kto i jaka jest jego rola w fabule.
Dopiero, gdy spauzowałem film i przeczytałem w sieci streszczenie powieści, zacząłem rozumieć, co widzę na ekranie.
nie czytałam książki i podczas filmu czułam, że wiele rzeczy działo się bez jakichkolwiek wyjaśnień, zbyt szybko, zbyt nagle i czułam ogromny niedosyt i brak odpowiedzi na wiele pytań dlatego koniecznie muszę przeczytać całą serię
No tak. Z jednej strony rozumiesz o czym jest film, ale z drugiej znasz fabule i dlatego trochę się nudziłem na tym filmie. Ale był o wiele bardziej wysmakowany niż pierwsza adaptacja