Wczoraj polecaliśmy Wam filmy z kategorii "co oni brali". Dziś mamy wybór tytułów nieco bezpieczniejszych - zwłaszcza że sygnowanych uznanymi reżyserskimi markami. Są to jednak filmy, które - niesłusznie - trochę zagubiły się w imponujących filmografiach swoich autorów - tak przynajmniej sugeruje ilość ocen na Filmwebie. Jeśli nazwiska Scott, De Palma, Baumbach, Spielberg albo Miyazaki są Wam bliskie, a nie widzieliście jeszcze któregoś z poniższych tytułów - warto nadrobić zaległości. ***
Podczas gdy "
Gladiator"
Ridleya Scotta cieszy się na Filmwebie liczbą ocen przekraczają 700 tysięcy, reżyserski debiut twórcy musi zadowolić się smutnymi pięcioma tysiącami głosów. Tak to już z debiutami bywa. "
Pojedynek" nie jest jednak kulawą wprawką początkującego artysty (zresztą niespełna dwa lata później
Scott był już w pełni sił twórczych, kręcąc "
Obcego"). Opowieść o dwóch XIX-wiecznych oficerach, którzy na przestrzeni lat zapamiętale kontynuują niesfinalizowany pojedynek, to przede wszystkim wysmakowany wizualny popis w duchu "
Barryego Lyndona". Zwyczajowy Kubrickowski chłód zastępuje jednak pasja aktorskiego starcia między
Harveyem Keitelem i
Keithem Carradineem.
Scott snuje zaś tu intrygującą historię pewnej destrukcyjnej obsesji - i wciąż warto dać się jej porwać.
***
Porównajmy: "
Człowiek z blizną" - ponad 240 tysięcy głosów. "
W przebraniu mordercy" - nawet nie trzy tysiące. Tak duża różnica nie dziwi o tyle, że "
W przebraniu mordercy" leży na przeciwnym "
Człowiekowi z blizną" biegunie filmografii
Briana De Palmy. Hit z
Alem Pacino to krzykliwe, popowe kino gangsterskie. Thriller z
Michaelem Caineem,
Angie Dickinson i
Nancy Allen to zaś skupiony seans perwersyjnej filmoznawczej zabawy. Opowieść o zamordowanej w tajemniczych okolicznościach pacjentce pewnego psychoanalityka to przecież filmowy remiks legendarnej "
Psychozy".
De Palma podkręca jednak Hitchcockowskie dwuznaczności do wizyjnego, barokowego stężenia. W efekcie znajdziecie tu kilka scen, jakich nie zobaczycie nigdzie indziej.
***
Nominowaną do kilku Oscarów "
Historię małżeńską" widziało prawie 90 tysięcy filmwebowiczów. "
Mistress America" nie przekroczyła nawet granicy pięciu tysięcy głosów. Warto jednak ten film nadrobić - choćby po to, by poznać trochę inną, bardziej uszczypliwą stronę reżysera
Noaha Baumbacha. "
Mistress America", opowieść o zmierzającej ku katastrofie przyjaźni między dwiema potencjalnymi przyrodnimi siostrami (
Lola Kirke i
Greta Gerwig), to przecież prześmiewczy portret współczesnego pokolenia. Pokolenia zarazem ironicznie nadświadomego, jak i nieświadomego własnych emocji oraz wad. Gorzkie i zabawne zarazem.
***
Można by się spodziewać, że pierwszy film
Stevena Spielberga będzie bardziej znany. Tymczasem kolejny debiut z pojedynkiem w tytule może pochwalić się jedynie 11 tysiącami głosów na Filmwebie. Niby nie jest źle, choć to nic w porównaniu z 600 tysiącami ocen dla "
Szeregowca Ryana". Bardziej adekwatnym punktem odniesienia dla "
Pojedynku na szosie" są jednak "
Szczęki". Pierwszy pełny metraż w karierze
Stevena Spielberga też jest przecież opowieścią o starciu człowieka z bestią. Tym razem pewien zwyczajny biznesmen w podróży służbowej musi stawić czoła złowrogiej ciężarówce. Pomysł prosty jak linia ciągła na autostradzie, ale młody
Spielberg już tu dowodzi swojej maestrii, dociskając do dechy pedał gazu, suspensu i napięcia. Niemal pół wieku po premierze wciąż ogląda się na krawędzi fotela.
***
"
Spirited Away - w krainie bogów" obejrzało i oceniło ponad 120 tysięcy użytkowników Filmwebu. W tym kontekście "
Podniebna poczta Kiki" ze swoimi 15 tysiącami wypada dość blado. Jest to o tyle niesprawiedliwe, że w tym drugim filmie również mamy leciutko opowiedzianą - a zarazem mądrą - historię pewnej dorastającej dziewczynki.
Hayao Miyazaki swoim zwyczajem przeplata elementy fantastyczne z kolejnymi lekcjami pokory. Z czarownictwa robi zaś alegorię talentu, nad którym trzeba oczywiście systematycznie pracować. A jeśli nie dla uroczej fabuły, zawsze można obejrzeć "
Podniebną poczta Kiki" dla rewelacyjnej rysunkowej animacji - zwłaszcza scen fruwania na miotle. Przecież nikt tak nie animuje lotu jak
Miyazaki.
***
Nieustannie zapraszamy też do zakładki
#ZOSTAŃWDOMU, gdzie co tydzień znajdziecie nowe listy z polecanymi przez nas filmami. Rzućcie okiem!